Świetne wiadomości dla fanów Forda. Na trwającym właśnie salonie motoryzacyjnym w Detroit amerykańska marka zaprezentowała kolejne wcielenie legendarnego modelu GT.

W przeciwieństwie do poprzedniej generacji pojazd nie wydaje się już „podtuczoną” kopią GT40 z lat sześćdziesiątych.

Sylwetka auta nawiązuje, rzecz jasna, do pierwowzoru, ale elementy retrodesignu są zdecydowanie subtelniejsze. Auto pozbawiono np. charakterystycznych, zachodzących na dach drzwi. W nowym modelu zastosowano drzwi otwierane ku górze, które ułatwiać mają dostęp do dwuosobowej kabiny.

Kierowca ma do dyspozycji regulowane pedały, cyfrowe wskaźniki z funkcją personalizacji i przeładowaną przyciskami kierownicę w stylu bolidów Formuły 1. Zaraz za nią umieszczono łopatki służące do sterowania skrzynią biegów.

Jak przystało na supersamochód auto napędzane jest umieszczonym centralnie silnikiem. Po raz pierwszy w historii modelu zrezygnowano z mocarnego V8. Inżynierowie Forda zdecydowali się na jednostkę V6 EcoBoost.

Nie jest to jednak powód do zmartwień – doładowany motor rozwija moc przeszło 600 KM, czyli o ponad 50 KM więcej, niż V8 poprzednika. Mniejszy blok oznacza również niższą masę.

116-F4

 

Osiągi modelu trzymane są w tajemnicy. Wiadomo jedynie, ze samochód poruszać się będzie na 20-calowych kołach z oponami Michelin Pilot Super Sport Cup 2.

Moc przenoszona jest na koła tylnej osi za pośrednictwem zautomatyzowanej, dwusprzęgłowej przekładni o siedmiu przełożeniach.

 

Czytaj więcej na motoryzacja.interia.pl