Kawasaki EL 250 eliminator mimo wyglądu typowo ulicznego dragstera,  ma raczej łagodnych fanów, zazwyczaj  to średnio  zaawansowani motocykliści i kobiety.

Przyczyny to  dość nisko umieszczone siodło, idealne dla mężczyzn o średnim wzroście oraz  stosunkowo  umiarkowana masa motocykla.

EL 250 stylistyką nawiązuje do rasowego muscle bike’a Kawasaki ZL 1000 Eliminator, który był konkurentem dla legendarnej Yamahy Vmax. W ojczystej Japonii mało kto jeździ motocyklem o pojemności przekraczającej 400 cm3, za to bardzo popularne są tak zwane  „250”.

Kawasaki EL 250 eliminator, ma ładny i dość nowoczesny wygląd + nawet dobre osiągi jak na 250 ccm + wygodny w prowadzeniu + bardzo żywotny silnik i w dodatku prawie bezawaryjność.

Samurajom musiała więc wystarczyć wersja z silnikiem 250 cm3, choć o osiągach zbliżonych do wielu 350. W ramie z konwencjonalnymi elementami resorująco- tłumiącymi i z rozstawem osi prawie 150 cm pracuje chłodzony cieczą rzędowy twin o pojemności 250 cm3. Jako bardzo krótkoskokowy, oferowany w Japonii w sportowym GPZ 250 R, silnik rozwija moc do  36 KM, kręcąc aż 13 000 obr./min.

.Dane techniczne modelu produkowanego od 1995 roku.

Pojemność: 249 [cm3]
Moc: 33 [KM] starsze wersje miały moc 27/28 KM
Maks. moment obr.: 20 [Nm]
0-100 km/h: 8,2 [s]
Rodzaj paliwa: Benzyna
Średnie zużycie paliwa: 4,5 do 5 [l/100km]
Wyposażenie: Elektryczny rozrusznik

Silnik: Czterosuwowy, rzędowy twin, chłodzony cieczą, rozrząd DOHC, 4 zawory na cylinder. Zasilany przez 2 gaźniki Keihin CVK 30mm.

 


Wydaje się mały ( waga 160/165 kg ), ale tkwi w nim duży potencjał porównywalny z wieloma 350.
Prędkość maksymalna: do 180.0 km/h  (sprawdzone na trzech motocyklach tego modelu)
Nadwozie: Klasyczny, nieco stonowany wygląd. Zwarte i masywne.
Zawieszenie: Przód miękki, tył dość twardy.
Plany: Wyprawa nad morze i w góry i jazda wokół komina na odcinkach 150 do 300 km

Zalety
:
Lekki i zwinny. Wysokoobrotowy silnik o wystarczającej dobrej mocy.

Wady: Mały bak (zaledwie 11 l.) Dostęp do silnika przy serwisowaniu.

 

 

Red. Julian Z. Pankiewicz